niedziela, 1 lutego 2015

Styczniowy Shinybox, czyli cudowne oczyszczanie twarzy

O moim noworocznym postanowieniu pisałam już na innym blogu - KLIK, czyli o Shinyboxie. Postanowiłam sobie,  że będę poznawać więcej nowych produktów z mniej znanych firm i Shinybox jest idealnym i tanim rozwiązaniem na taką ekstrawagancje ;) Ogólnie polecałam go już bardzo właśnie na swoim innym blogu, ale napiszę to jeszcze raz - to jest cudowny sposób na sprawienie sobie odrobiny przyjemności i niespodzianki co miesiąc! I to nie za takie znowu duże pieniądze. Dodatkowo jeśli jesteście trochę maniaczkami kosmetycznymi, tak jak ja, albo po prostu ciągle szukacie idealnych kosmetyków dla siebie to będzie to strzał w dziesiątkę, po testujecie, posprawdzacie i następnym razem przy zakupach będziecie wiedziały co wybrać.
A Panowie - myślę, że każda kobieta będzie wniebowzięta, kiedy podarujecie jej coś takiego, szczególnie jeśli miałoby to miejsce co miesiąc, kosmetyki które znajdują się w pudełku są dość uniwersalne, więc raczej nie musicie się bać, że coś się nie spodoba, a nawet jeśli to przecież nie wasza wina ;)

Pamiętajmy, że pudełko kosztuje 49 zł co miesiąc, ale można kupić pojedyncze pudełko za 59 zł, a cena wszystkich kosmetyków, które dostajemy zdecydowanie przewyższa owe 50 zł. No ale do rzeczy, czym mnie urzekło styczniowe pudełko?



Zachwyt numer 1. - samo pudełko. Jest bardzo dobrej jakości, obrazek jest świetnie wydrukowany, na pewno przyda mi się do przechowywania czegoś, np. lakierów do paznokci. W pierwszym momencie kiedy rozpakowałam paczkę, moim oczom ukazało się coś takiego:



Kot jest moją własnością i nie był dołączony do paczki - ale bardzo chciał być na zdjęciu, więc nie miałam sumienia mu odmawiać ;) Jak zobaczyłam owe pudełko to stwierdziłam - "łeeee a miało być takie ładne pudełeczko..." :( No ale w środku było to piękne pudełko i powiem szczerze, że bardzo fajnie, że pudełko ma dodatkowe zabezpieczenie i dzięki temu przychodzi jeszcze piękniejsze.

A teraz wnętrze:


Do każdego pudełeczka z tego co wiem dołączany jest jakiś kupon rabatowy - tym razem otrzymaliśmy promocję -30% od VEDARY - produkt z tej firmy był dołączony do pudełka, o czym opowiem za chwilę.

Jeśli chodzi o same produkty to chciałam napisać ten post właśnie dopiero, gdy je chociaż odrobinę przetestuje. Każdego z nich użyłam minimum 2-3 razy i mam już takie pierwsze wrażenia odnośnie nich, więc przejdźmy w końcu do sedna.


Oto wnętrze całego pudełka styczniowego Shinybox. Jak widać 5 produktów, z czego trzy to produkty pełnowymiarowe. Dostajemy też jedną próbkę.
A teraz po kolei:


Pierwszy produkt pełnowymiarowy - szampon odbudowujący do włosów od SYLVECO. "Produkt hipoalergiczny, przeznaczony do pielęgnacji każdego rodzaju włosów. Przywraca ich miękkość i elastyczność oraz intensywnie je nawilża." W pudełku można było znaleźć szampon lub balsam myjący, ja trafiłam na to pierwsze. Moje pierwsze wrażenia - produkt nie jest zły, ale też nie wybitny, zapach raczej specyficzny, taki typowy jeśli chodzi o naturalne produkty, ale na pewno znajdzie również zwolenniczki, jednak ja lubię słodkie, perfumowe zapachy, ale natura to natura, więc też miło :) Wydaje mi się, że włosy są średnio nawilżone i ciężkie do rozczesania, dlatego musiałam użyć swojej ukochanej odżywki i nie bardzo wiem jak się sprawuje sam szampon. To co jest pewne, na pewno włosy nie są gorsze niż były, do tego wydaje mi się, że szalenie długo zachowują świeżość! Robiłam test (mogłam sobie na to pozwolić, gdyż nie musiałam wychodzić z domu) i nie myłam włosów przez 2-3 dni i wyglądały zaskakująco dobrze, przeważnie włosy mi się przetłuszczają po takim czasie a tu wszystko ładnie wyglądało i były też miękkie w dotyku, więc na plus. Generalnie wydaje mi się, że chyba są odrobinę miększe niż normalnie, ale zobaczymy co będzie po pełnej kuracji. Dostajemy 300 ml produktów, cena regularna: do 28 zł.


Drugi produkt to innowacyjne serum do twarzy od BEAUTYFACE. "Produkt w formie żelu o wyjątkowej koncentracji składników aktywnych. Nie zatyka porów. Serum jest przebadane dermatologicznie i współgra z każdym typem pielęgnacji skóry. Świetnie nada się także do masażu. Mix rodzajów." Mi się dostał akurat niebieski - OXYGEN, czyli "Silnie skoncentrowane serum dotleniające na bazie peptydów miedzi, hirudyny oraz ekstraktów roślinnych. Wspomaga usuwanie toksyn i oczyszczanie cery, poprawia mikrokrążenie i dotlenienie komórek, dzięki czemu cera staje się jasna i promienna. Działa także regulująco, zmniejszając wydzielanie sebum. Nie natłuszcza skóry." Powiem szczerze, że bardzo się cieszę, że akurat serum oczyszczające dostałam, ponieważ jak już mówiłam mam cerę potrądzikową i co jakiś czas jacyś nieprzyjaciele się przywleką. Do tego skóra mieszana również kocha zaskórniki tu i ówdzie, więc dla mnie jest to idealny produkt. Stosuje już od jakiegoś czasu i jestem jak na razie zadowolona z efektu, skóra się po tym bardzo miła. Stosuję zamiast kremu na noc, ale można również stosować pod krem na noc. Dostajemy w styczniowym Shinyboxie produkt pełnowymiarowy, cena: 30 zł.




Kolejny, trzeci już produkt jest również pełnowymiarowy, to peeling oczyszczający do twarzy również od SYLVECO i to mój zdecydowany ulubieniec, w tym opakowaniu. Oto opis "Hypoalergiczny, kremowy peeling z korundem przeznaczony do oczyszczania skóry. Dotlenia, poprawia jej ogólny stan, zmniejsza pory i reguluje wydzielanie sebum. Drobinki ścierające są mocne i doskonale złuszczają martwy naskórek. Stosować 1-2 razy w tygodniu, w zależności od potrzeb." No i już wiadomo, czemu mi się tak podoba, podobnie jak poprzedni jest to bardzo dobry produkt dla cery ze skłonnością do trądziku. Do tego działa naprawdę dobrze, a cała aplikacja produktu jest bardzo miła, te drobinki to taki bardzo drobniutki jakby piasek, którym przyjemnie masuje się twarz. No cudo po prostu, myślę że na pewno się skuszę kiedyś na co najmniej jedno opakowanie. Jedyne do czego mogę się przyczepić to zapach - specyficzny, jak to bywa z produktami naturalnymi, trzeba się przyzwyczaić. Kolejny plus za wydajność - wydaje się, że będzie ze mną na długo... Jak już wspominałam jest to również produkt pełnowymiarowy, cena: 20 zł.



Przedostatni już produkt to balsam odnawiający do ust z 24 karatowym złotem - "Ekskluzywny balsam zapobiega pękaniu i łuszczeniu się delikatnej skóry ust. Drobinki złota wnikają w skórę zapewniając szybki i doskonały efekt. Działa zmiękczająco, nadaje ustom piękny połysk i pełniejszy wygląd oraz zabezpiecza naskórek przed szkodliwym wpływem warunków środowiska - zimno, wiatr." Produkt długo utrzymuje się na ustach dając uczucie nawilżenia i ma piękny zapach, taki miodowo-owocowy powiedziałabym. Jak się przyjrzymy opakowaniu to widać drobinki złota. Fajnie spisuje się na dworze w zimę, ale nie widzę jakiejś fenomenalnej poprawy stanu moich ust, ale może to kwestia czasu. Ma swoje plusy, ale mogłoby być lepiej ;) Produkt nie jest pełnowymiarowy - dostajemy dokładnie połowę normalnego opakowania, czyli 7 ml, cena za 14 ml to 24 zł.



No i ostatni z pięciu produktów styczniowego Shinyboxa. Tadam! Oto perełki rozświetlające skórę od GLAZEL - "Dzięki lekko migoczącym drobinkom twarz nabiera subtelnego blasku, a odbijające światło pigmenty, dają efekt rozświetlonej skóry. Delikatne drobinki sprawiają, że cera nabiera młodzieńczego, zdrowego i naturalnego wyglądu. Mogą być nakładane na całą twarz, na policzki lub dekolt." Perełki mimo, że nie są produktem pełnowymiarowym dostajemy ich dość sporo, bo 11 g, oryginał ma ich 17. Perełki są bardzo, bardzo subtelne, raczej mało widoczne, ja chyba wolę mocniejsze rozświetlenie, ale na co dzień są całkiem przydatne, na pewno się nie zmarnują. Pełne opakowanie, czyli 17 g kosztuje 45 zł.

To tyle jeśli chodzi o styczniowe pudełko, jak dla mnie trafione i naprawdę zadowalające mnie produkty, które z pewnością zużyje do cna, nic się nie zmarnuje, a ja mam nadzieję, że będę odrobinę bardziej piękna i Shiny ;) A jak u Was? Produkty się sprawdziły, czy nie bardzo? Jakie są wasze ulubione produkty z tego pudełka lub co chcielibyście mieć? Może chcielibyście o jakimś produkcie poczytać więcej? Mogłabym napisać jakąś recenzję, kiedy coś zużyje do końca...

Jeśli macie chrapkę na pudełko walentynkowe to zapraszam do zamówienia lutowego Shinyboxa tutaj - KLIK.

5 komentarzy:

  1. Ja dostałam czerwone serum, kolagen z czego nie jestem zadowolona ponieważ rezygnuję z niego w pielęgnacji, więc pewnie go oddam komuś :(
    Ale ogólnie pudełko całkiem spoko! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uff... Dobrze, ze tego nie dostalam... Jeszcze ten rekin... Musialabym oddać serum mamie zapewne ;)

      Usuń
  2. Obserwujemy? :)
    ja już jak coś:)

    http://klaudiake.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. ShinyBox chodzi za mną od jakiegoś czasu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz edycja Walentynkowa się szykuje... wysyłka za dwa dni, więc powinno być na walentynki, ciekawość mnie już zżera ;)

      Usuń